Rozdział 5


Tego ranka wstałam wcześniej niż zwykle, bo nie mogłam wstać. Całą noc myślałam o różnych rzeczach, im. o tym do jakiej szkoły złożyć podanie? Czy do tego liceum gdzie chodzi Sylwia, czy do jakiejś szkoły poza naszym miastem? A może do jakiejś szkoły z internatem? A co się stanie jeśli mnie nie przyjmą na ten kierunek co ja chce iść? Takie pytania zadawałam sobie przez całą noc aż nadszedł ranek. Wstałam więc z łóżka, podeszłam do szafy, otworzyłam ją i stałam przed nią chyba przez 10 minut wpatrując się w ubrania i zastanawiając się co na siebie włożyć. W końcu się znalazłam, ubrałam szarą bokserkę, przecierane dżinsowe rurki i granatowy sweterek, do tego założyłam mój ulubiony wisiorek, który dostałam od chrzestnej na szesnaste urodziny. Po tym jak się ubrałam poszłam do łazienki, żeby przemyć twarz, umyć zęby i się umalować. Gdy szłam na śniadanie, w pewnym momencie zatrzymała mnie rozmowa dochodząca z kuchni. Rozmawiali rodzice, nie słyszałam dokładnie o czym, bo mówili szeptem, ale miałam wrażenie, że to nie była zwykłam poranna pogawędka. Gdy weszłam do kuchni, natychmiast zmienili temat. Wtedy mama się mnie spytała:
- Co tak wcześnie kochanie?
- Nie mogłam spać- odpowiedziałam jej krótko.
- Siadaj, zrobię ci kanapki, z czym chcesz?- zapytał tata.
- A co jest?- zapytałam z uśmiechem na twarzy.
- Hymm… jest ser żółty, pomidor, ogórek lub masło orzechowe- wymieniała powoli tata zaglądając to szafek i lodówki.
- No to poproszę z masłem orzechowym- odpowiedziałam na wcześniejsze pytanie.
W trakcie gdy tata robił mi kanapki, do kuchnie weszła: Sylwia i Łucja. Nie jadłyśmy długo. Po tym jak skończyłyśmy poszłyśmy do naszych pokoi po plecaki. Gdy miałyśmy już wychodzić z domu mama nas zatrzymała mówiąc:
- Dziewczynki, po szkole wróćcie od razu do domu. Chcemy wam z tatą o czymś powiedzieć.
Te słowa mnie trochę zaniepokoiły. Czułam, że to właśnie o tym rozmawiali przed śniadaniem. Ale na razie nie mogę o tym myśleć, przecież trzeba iść do szkoły. Gdy przeszłyśmy przez furtkę rozeszłyśmy się w swoje strony. Ja i Sylwia poszłyśmy razem, a Łucja w zupełni inną stronę, ona uczy się jeszcze w podstawówce.
***
Tego dnia miałam siedem lekcji, na prawie każdej miały byś jakieś powtórki lub kartkówki. W ogóle tego nie rozumiałam, przecież już minął ponad miesiąc od egzaminów na koniec gimnazjum, a nauczyciele dalej nas męczyli tą nauką. Przecież i tak większość się już nie uczyła.
Nie dość, że to był taki głupi dzień, to jeszcze ciągnął się w nieskończoność. Jedyne co mnie miłego spotkał tego dnia to to, że dostałam piątkę ze sprawdzianu z fizyki. Bardzo mnie to ucieszyło, bo długo się na niego uczyłam. W końcu zabrzmiał dzwonek kończący ostatnią lekcje. Alan i ja od razu wyszliśmy ze szkoły. Nie było z nami Ilony, bo miała iść tego dnia do okulisty. Gdy szliśmy razem powiedziałam mu o tym, że całą noc nie mogłam spać bo zastanawiałam się do jakiej szkoły pójść. Alan wtedy mi powiedział:
- Majka, ja ci nie chce niczego narzucać, ale fajnie by było gdybyś poszła ze mną do klasy. Wtedy było by raźniej.
- Chyba tak zrobię, bo będę miała bliski, no i będę miała ciebie, przyjaciela- odpowiedziałam mu i zauważyłam na jego twarzy zadowolenia z mojego wybory.
Gdy dotarliśmy już do tego drzewa gdzie zawsze się rozstajemy powiedziałam mu, że nie mogę już dłużej gadać, bo rodzice kazali nam wrócić od razu do domu.
***
Doszłam do parku przed szkołą Sylwii. Jak zwykle musiałam czekać, aż się skończą jej lekcje. Po kilku minutach usłyszałam dzwonek, podeszłam więc trochę bliżej drzwi, ale nie za blisko. Ze szkoły wyszła już część osób, nie widziałam jeszcze Sylwii, ale… w pewnym momencie zauważyłam Oskara. On też mnie zauważył. Stwierdziłam to gdy zorientowałam się, że on idzie w moją stronę. Będąc już blisko mnie powiedział:
- Hej, czekasz na siostrę?- na jego twarzy widniał uśmiech.
- Tak, nie widziałeś jej może?- zapytałam, żeby podtrzymać dopiero rozpoczętą rozmowę.
- Chyba widziałem ją jeszcze w szatni- odpowiedział swym łagodnym głosem, po czym dodał z zainteresowaniem- a jak tam u ciebie? Zdecydowałaś się już do jakiej szkoły idziesz po gimnazjum?
- Tak, pod koniec tygodnia składam papiery do tego liceum na ten sam kierunek co ty jesteś- odpowiedziałam mu i przez chwilę zapomniałam, że się śpieszę do domu.
- W takim razie bardzo się cieszę, że cię przekonałem do tej szkoły, o popatrz to chyba twoja siostra.- zauważył Oskar.
- Tak, to ona.- potwierdziłam i nieco się zasmuciłam, że musimy już kończyć naszą pogawędkę.
- No to do zobaczenia, nie będę cię dłużej zatrzymywać- mówił odchodząc i dalej się patrząc na mnie.
W tym momencie doszła do mnie Sylwia i szybko mnie zapytała:
- Majka, skąd ty go znasz?
- Poznałam go na dniach otwartych, a co?- odpowiedziałam trochę zaskoczona jej pytaniem. 
- Ty wiesz, że to jest jeden z najprzystojniejszych i najpopularniejszych chłopaków w szkole? No i na dodatek wygląda, że chyba wpadłaś mu w oko- te słowa mnie rozśmieszyły, wiedziałam, że to jest nie możliwe.
- Ja? haha Przecież jest wiele ładniejszych dziewczyn ode mnie, które mogłyby mu się podobać. Daj spokój i choć już do domu. 
- Dziewczyno przecież widziałam jak się na ciebie patrzy- Sylwia próbowałam mnie dalej przekonywać, że to ona ma racje, ale ja jej nie wierzyłam, po chwili dodała- Oj Majka Majka weź w końcu w siebie uwierz. 
Na te słowa już jej nie odpowiedziałam. 
                                                                     ***
Po jakimś czasie doszłyśmy do domu, gdzie czekali już na nas rodzice z Łucją, która skończyła wcześniej lekcje. Gdy weszłyśmy do salonu mama rozpoczęła rozmowę:
- Dziewczynki mamy dla was dobrą i złą wiadomość, jeśli pozwolicie zaczniemy od tej dobrej. Wasz tata dostał awans i jest teraz vice dyrektorem nowej filii firmy. 
- No to gratulacje tatusiu- powiedziała uśmiechnięta Sylwia.
- A ta zła wiadomość?- zapytała Łucja, ja też nie mogłam sie już doczekać tej gorszej wieści, miałam tylko nadzieję, że nikomu się nic nie stało. 
- W związku z tym, że dostałem awans, muszę wyjechać na jakiś czas do Stanów Zjednoczonych, a tak dokładnie to na wybrzeże Kalifornii, a tak jeszcze dokładniej to do Los Angeles.- ta wiadomość mnie trochę zasmuciła.
- Na jakiś czas czyli na ile?- zapytałam.
- Na rok albo trochę dłużej- odpowiedział tata- ale spokojnie, prawdopodobnie będę co miesiąc przylatywał, bo będę musiał dostarczać materiały do głównej filii. A we wakacje jeśli tylko będziecie chciały możecie do mnie przyjechać- dodał tata z uśmiechem na twarzy. Ta propozycja bardzo mi się spodobała.
- Hymm... wakacje w Kalifornii to brzmi nieźle, plaża, słońce, ocean no i surferzy oczywiście, ja jestem za- powiedziała Sylwia.
- Ja też- dodałam.
Rozmawialiśmy jeszcze o tym przez pewien czas. Po czym poszliśmy do swoich pokoi. Siedziałam do późnego wieczora na łóżku, oparta o ścianę z słuchawkami na uszach, słuchając moich ulubionych piosenek. W trakcie tego cały czas myślałam o dwóch rzeczach. Na początku o wyjeździe taty, ale potem o tym co mi Sylwia mówiła pod szkołą. Czyżbym naprawdę wpadła w oko Oskarowi? 


*************************
Bardzo proszę o komentarze.
Mam nadzieję, że ta mała zmiana w narracje się spodobała.

4 komentarze:

  1. genialny rozdział ^^ dużo lepiej się czyta! książka się rozkręca, podoba mi się oby tak dalej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuje :* cieszę się że ta zmiana się podoba

      Usuń
  2. Pierwszoosobowa narracja zawsze spoko :D Szczerze powiedziawszy ja również piszę w pierwszej osobie, jakoś tak lepiej się pisze, a potem czyta, choć z tym czytaniem to różnie, zależy od książki ;)
    Fajny rozdział... ^.^

    OdpowiedzUsuń